W Akademii Muzycznej im. Karola Lipińskiego we Wrocławiu, w dniach 23-24 kwietnia, odbyła się Ogólnopolska Konferencja Naukowa, pt.: Duchowość w muzyce - muzyka w duchowości.
Jej myślą przewodnią były słowa muzykologa Bohdana Pocieja: Muzyka, jak i sztuka w ogóle, jest przejawem duchowej aktywności człowieka i w tym sensie powiedzieć można, że każda muzyka (jeśli tylko na miano muzyki zasługuje) jest ,,duchowa".
W konferencji uczestniczyło kilkudziesięciu naukowców i artystów ze wszystkich polskich ośrodków: teoretyków muzyki, muzykologów, artystów wykonawców, teologów, filozofów i humanistów.
Ks. prof. dr hab. Sławomir Stasiak, Rektor Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu, w ramach konferencji wygłosił wykład pt.: Wskazówki muzyczne w Psalmach Starego Testamentu.
- Wśród zbioru 150 Psalmów tylko 34 w Tekście Hebrajskim (TH) i 19 w Septuagincie (LXX) nie posiada tytułu zawierającego przynajmniej jedną ze wskazówek, o których będzie mowa niżej. (...) Skupimy się rzecz jasna na tytułach, które zawierają różne informacje muzyczne. Zasadniczo możemy je podzielić na trzy rodzaje: 1) ogólne informacje muzyczne, 2) wskazówki dotyczące instrumentów muzycznych i 3) wskazówki dotyczące melodii na jaką dany psalm winien być wykonany. - powiedział ks. profesor Sławomir Stasiak, rozpoczynając wykład.
Odnosząc się do części dotyczącej ogólnych informacji muzycznych w Psalmach podkreślił:
- Najczęstszym tytułem tego typu jest lamenacēah (w 55 psalmach). Jest to pojęcie nieznane we właściwym sensie technicznym. Nie znajdziemy go również w wiodących słownikach języka hebrajskiego. Biorąc pod uwagę etymologię, można domyślać się, że chodzi o dyrygenta albo kierownika chóru, wykonującego publicznie śpiew psalmu.
W Psalmach pozostają kwestie w zakresie muzyki, które do dzisiaj nie są wyjaśnione.
- Najbardziej spornym terminem jest selāh, które występuje w TH w 39 psalmach (łącznie 71 razy), a w LXX nawet 92 razy. Wielki słownik hebrajsko-polski i aramejsko-polski Starego Testamentu podje informacje, że jest być może termin pochodzenia perskiego (salā) i oznaczał pieśń, dźwięk strun. Może być to jednak dodany później termin techniczny dotyczący wzoru muzyki bądź recytacji.
Fascynujące okazują się też stwierdzenia odnoszące się do opisów instrumentów muzycznych, które powinny być używane w trakcie prezentacji Psalmów.
-Określenie negînôt, występujące w 7 psalmach (Ps 4; 6; 54; 55; 61; 67; 73), to liczba mnoga rodzaju żeńskiego od negînāh. Jego znacznie słownikowe, to: „muzyka grana na instrumentach strunowych” (Iz 38,10; Lm 5,14); „szydercza pieśń” (Ps 69,13; Hi 30,9; Lm 3,14); „bliżej nieokreślony instrument strunowy, na którym należało akompaniować śpiewowi danego psalmu” (Ha 3,19; Ps 4,1; 6,1; 54,1; 55,1; 61,1; 67,1; 76,1) . Możemy zatem przyjąć, że chodzi o jakiś instrument strunowy, którego rodzaju nie jesteśmy w stanie dzisiaj określić. - mówił Rektor PWT.
Ksiądz Profesor Sławomir Stasiak, podsumowując wystąpienie wskazał pięć punktów, które pozwalają odpowiedzieć na postawione w tytule pytanie badawcze.
-Poszukiwanie odpowiedzi na postawione w tytule pytanie badawcze dotyczące wskazówek muzycznych w psalmach Starego Testamentu, pozwala na wyciągnięcie kilku wniosków. Po pierwsze, od starożytności lirce religijnej towarzyszyła muzyka, nad której wykonaniem czuwał kierownik chóru, dyrygent (lamenacēah). Po drugie, wykonanie muzyczne utworów psalmicznych było regulowane wskazówkami dotyczącymi zmiany rytmu bądź melodii (higgajôn i selāh), a nawet jakim głosem ma być utwór zaśpiewany („na soprany” -‘al-‘alāmôt ). Po trzecie, w niektórych wypadkach określony był instrument, na którym miał być wykonany akompaniament muzyczny (negînôt, ’el ’annehîlôt, ‘al haššemînît, ‘al haggittît). Po czwarte, istniały standardy wykonania psalmów, np. na modłę ojca dyrygentury starotestamentowej, Jedutuna (‘al Jedûtûn). Po piąte, wskazówki dotyczące melodii, na którą miał byś śpiewany psalm, pokazują, że także melodia była wymaganiem dość rygorystycznym.
Więcej na temat całej konferencji przeczytacie w Wrocławskim Gościu Niedzielnym przejdź.
Fot. Maciej Rajfur/Gość Niedzielny